Co warto uprawiać? DYNIE - informacje ogólne

sobota, marca 12, 2016


Pamiętacie bajkę o Kopciuszku, który jechał na bal w karocy? A z czego była ta karoca? Oczywiście - z dyni! Tak więc jeśli zacząć od tego skojarzenia to od razu sprawa staje się jasna - dyni po prostu nie można nie kochać :)
Ta słynna Kopciuszkowa dynia to nic innego jako tylko dynia Rouge vif d'Etampes (Cucurbita maxima) znana również jako "Cinderella Pumpkin". I tak oto do swojego ogrodu możemy przenieść prawdziwie bajkowy klimat. 


Ja sama stosunkowo późno odkryłam dynie ale jak już odkryłam to przepadłam zupełnie! Podpytywałam kiedyś moją Mamę dlaczego nigdy nie mamy dyni chociaż przecież warzywa i owoce uprawialiśmy odkąd pamiętam. Okazało się, że moja biedna Mama zjadła w dzieciństwie takie ilości dyni, że później już jako dorosła kobieta nigdy więcej jej nie tknęła! Moi Dziadkowie mając do wykarmienia 5 dzieci a do tego gospodarując na ciężkich ziemiach starali się jako mogli zapewnić żywność całej rodzinie na cały rok - tak, to były te czasy kiedy w zimie półki sklepów nie uginały się od żywności a na wsi sklepu spożywczego jako takiego po prostu nie było! Dynie więc jedli całą jesień i zimę przez kilka lat i rzeczywiście rozumiem, że Mama mogła mieć dość. 
Ja sama dynię bardzo lubiłam - czasami Babcia przemycała do domu dynie i gotowała pyszną zupę na mleku z zacierkami! Co to był za smak!
Zresztą dzięki bardzo mądremu karmieniu przez Mamę nie mam żadnej traumy żywieniowej, oczywiście są rzeczy których nie lubię ale dlatego, że najzwyczajniej w świecie mi nie smakują. Natomiast od zawsze wcinałam szpinak, kalafiory, brokuły, fasolkę, marchewki. Pamiętam, że kiedy poznałam T. i zaproponowałam potrawę ze szpinaku to T. spojrzał na mnie mocno podejrzliwie a wzrok mówił jedno: to Ty chcesz to jeść DOBROWOLNIE?!Tak więc od zawsze dobrowolnie wcinałam mnóstwo zieleniny a niedobory zupy mlecznej z dyni z dzieciństwa nadrabiam teraz :)

Czy warto uprawiać dynie? Zdecydowanie warto! Wierzę, że nie bez powodu mamy możliwość uprawiania roślin, które zapewnią nam pożywienie przez cały sezon jesienno-zimowy w którym wegetacja roślin zamiera. I są to cudowne warzywa z masą witamin i minerałów - czemu więc z nich nie korzystać w pełni zamiast posilać się sztucznymi pomidorami z zagranicy? Na co dzień i tak spotykamy się z taką ilością chemicznych dodatków do żywności, że nie widzę uzasadnienia w dokładaniu sobie kolejnych tym bardziej jeśli możemy mieć pełnowartościowe pożywienie dostosowane do naszego klimatu czyli możliwe do przechowywania przez jesień/zimę/wczesną wiosnę*

Nawet jeśli do dyspozycji macie niewielką przestrzeń warto zdecydować się na krzaczek dyni - w zależności od odmiany zapewni Wam od 3 do 5 owoców, które można przerobić od razu, pomrozić, zrobić puree albo po prostu przechować w mieszkaniu. 

CO DYNIA MA W SOBIE
Dynia stanowiła podstawę pożywienia Inków, którzy uprawiali ją przede wszystkim dla bogatych w oleje i białko ziaren. Dynie o lepszym smaku miąższu pojawiły się dopiero z czasem. 
To co w dyni jest najcenniejsze to beta-karoten, który ulega w naszym organizmie przemianie w witaminę A
Beta-karoten to pomarańczowy barwnik należący do grupy karotenoidów czyli żółtych, pomarańczowych, czerwonych i różowych barwników roślinnych. 

Beta-karoten ma różnorodne działanie:
-> spowalnia tempo starzenia się organizmu, działa odkwaszająco na organizm dzięki czemu lepiej przyswajamy składniki odżywcze
-> obniża ryzyko choroby wieńcowej
-> zapobiega schorzeniom układu pokarmowego, działania wspomagająco na układ immunologiczny (tak, tak - możemy włączyć dynię w profilaktykę przeziębień jesiennych!)
-> ma znaczenie w profilaktyce antynowotworowej, karotenoidy to silne antyoksydanty walczące z wolnymi rodnikami (karotenoidy określa się jako czynniki chemoprewencyjne, które biorą aktywny udział w fazach promocji i progresji komórek rakowych. Faza promocji to drugi etap transformacji nowotworowej, na tym etapie możemy przeciwdziałać rozwojowi choroby eliminując czynniki rakotwórcze. Faza progresji  to trzecia faza rozwoju komórek rakowych w których zyskują one zdolność inwazyjną, pojawiają się kolejne mutacje). 

Witamina A którą z niego pozyskujemy ma duże znaczenie dla prawidłowego widzenia, zapobiega kurzej ślepocie (zaburzenia widzenia po zmroku - jeśli pamiętacie np. "Inny świat" Herlinga-Grudzińskiego to tam właśnie mogliście spotkać się z opisem więźniów masowo zapadających na kurzą ślepotę właśnie z powodu braku wit. A. Ponieważ nasz organizm nie wytwarza jej sam musimy ją przyjąć z zewnątrz najlepiej wraz z pożywieniem roślinnym lub zwięrzęcym). 
Wit. A rozpuszcza się w tłuszczu co oznacza, że jest on niezbędny aby nasz organizm mógł ją przyswoić. O ile produkty zwierzęce w których występuje naturalnie zawierają tłuszcz (np. jaja, nabiał) to w przypadku pokarmów roślinnych powinniśmy ten tłuszcz dostarczyć np. dodając oliwę z oliwek, olej rzepakowy lub inny wg upodobań. 

Do tego całego dobra dynia zawiera również cynk, którego mamy niedobory. Wzmacnia od odporność, wpływa dobrze na włosy i paznokcie. 

Mimo swojego pulchnego wyglądu dynia jest lekkostrawna, niskokaloryczna, zawiera dużo błonnika dzięki czemu zapewnia uczucie sytości. 
Przykładowo 100g świeżej masy dyni to zaledwie 17 kcal. 

A do tego wszystkie dynie są po prostu śliczne :) Jadalne są praktycznie wszystkie - nie wszystkie natomiast są smaczne tak więc tzw. dynie ozdobne również mogą się przydać w kuchni jedynie jakość i smak ich miąższu mogą nam nie do końca odpowiadać. 

Do przechowywania dyni nie musimy mieć specjalnych warunków - miejsce musi być suche, niezbyt zimne (dynia jest wrażliwa na przymrozki - jeśli ją przemrozimy bardzo szybko zacznie gnić). My przechowywaliśmy nasze dynie w mieszkaniu w bloku w kuchni połączonej z salonem - od czasu do czasu było włączone ogrzewanie zimą ale przez większość czasu nie grzaliśmy. Dynie leżały w drewnianych skrzynkach calutki sezon czyli rok. Ładniejsze odmiany mogą również stanowić ozdobę salonu a kiedy nadejdzie nas ochota możemy je zjeść. Warto mieć na uwadze, że różne odmiany mają przewidziany dla siebie czas przechowywania, który można rozumieć jako czas przydatności spożywczej. Dynie mogą leżeć dość długo, w niektórych przypadkach miąższ po prostu wysycha i dynia staje się niesmaczna (tak np. dzieje się w przypadku małych dyń jak Baby Boo czyli Baby Bear - te maluszki świeżo zerwane są bardzo smaczne, w trakcie przechowywania tracą smak). Jednak większość popularnych dyń możemy spokojnie trzymać kilka miesięcy bez strat na jakości miąższu. 

CZY POMARAŃCZOWE DYNIE SĄ ZDROWSZE?
I tak i nie :) Ogólna zasada jest taka, że im dynia bardziej pomarańczowa tym ma więcej beta-karotenu ale odnosi się to do koloru miąższu nie zaś skórki. Dynie mają różnorodne kolory od białych po zielone, przez niebieskie, nakrapiane, żółte. 

Sezon 2016r. będzie naszym 3 sezonem upraw dyni. Na taczkę ze zdjęcia zapakowaliśmy zaledwie część naszych zbiorów z zeszłego sezonu m.in. Uchiki Kuri, Piena Lunga, Moonshine, Lyric, Blue Ballet, Stipetti, Aspen, Baby Bear, Turecki Turban. O odmianach dyń i tym co zaplanowaliśmy na ten sezon w następnym poście a jeszcze w następnym super przepis na Pumpin Coffee robioną w domu :)

* całą listę warzyw na zimę/jesień jaką dla siebie zaplanowaliśmy na sezon 2016 znajdziecie TUTAJ (klik) - zobaczycie, że jest ich naprawdę dużo!

<Post ma charakter hobbistyczny, nie zawiera zaleceń lekarskich ani innych fachowych porad lekarskich. Opiera się na dostępnej literaturze i własnych doświadczeniach>

You Might Also Like

0 komentarze

Popular Posts

Like us on Facebook

Obserwatorzy